ATAK NA KOŚCIÓŁ
Od czasu rozpoczęcia procesu toruńskiego o zakatowanie ks. Jerzego Popiełuszki przez esbecję rozpoczął się również ostry atak na Kościół. Do głosu dopuszczono zwyrodniałych ludzi, którzy bez zmrużenia oka plują na nasze wspólne wartości narodowe, chcą za wszelką cenę skłócić wierzących ze swoimi duszpasterzami w myśl zasady „dziel i rządź”. W środkach masowego przekazu potęgują się artykuły i tendencyjne reportaże, wypaczające prawdę i półprawdy, szkalujące Kościół i księży. Jan Rem (Jerzy Urban) w swoim artykule „Obrażanie uczuć” przypisał wszystkie ciemne strony naszego społeczeństwa ludziom znajdującym się w obrębie moralnego oddziaływania kleru zapominając, że jemu podobni poplecznicy Moskwy przez 40 lat robili wszystko, aby stworzyć taką apatię społeczną. Zarzuca nam, katolikom, że jesteśmy nietolerancyjni w stosunku do marksistów, a ja się pytam, kto jest nietolerancyjny? My, cierpiący prześladowanie od 40 lat, czy marksiści, którzy nas prześladują? Odpowiedź jest jednoznaczna.
Z przykrością muszę stwierdzić, że jest w naszym społeczeństwie nieduży procent, zarażony czerwona gangreną, stosujący w każdej chwili postawę zachowawczą. Atak na Kościół kwituje tym, że księża też są „dobrzy” lub, jeśli chodzi o niepodległość, twierdzą, że i tak nie damy rady nic zrobić, chociaż śmiem twierdzić, że w tym kierunku nawet palcem nie ruszyli. Apeluję do rodaków, zwłaszcza tych niezdecydowanych: nie zasypiajmy, nie dajmy się przepoić czerwoną propagandą. Musimy odważnie stanąć w obronie naszej wiary. Pamiętajmy stale, że nowotwór XX wieku, jakim jest komunizm, chce zepchnąć nas do tego samego tłumu, który 2 tys. lat temu kazał ukrzyżować Chrystusa, a uwolnić Barabasza. Wróg ciągle z nami walczy na rozmaite sposoby, usiłował nam odebrać „S”, usiłuje nas oddzielić od Boga. Bóg to nadzieja nasza. Jeżeli Boga nam odbiorą, odbiorą również nadzieję. A wtedy granicy wschodniej już na pewno nie będzie.
/Mieszkaniec Bochni/
WIADOMOŚCI LOKALNE
Po kilku latach spokoju na ulice naszego miasta znów wracają plansze, zawierające hasełka – potworki, wydumane w zaciszu partyjnych gabinetów. W ostatnim czasie 3 takie „perełki” zainstalowano nieopodal sądu, w sąsiedztwie przystanków WPK i PKS. Jak za dawnych, dobrych lat ponownie wzywają nas do pracy, odpowiedzialności, rozwagi. Święta prawda, panowie sekretarze, ustawiacze. Czekamy na wasz przykład, wszakże – jak mówi przysłowie – idzie z góry.
/PC/
U MEDYKÓW
Absolutny brak wyobraźni wykazały władze bocheńskiej służby zdrowia, likwidując na czas remontu starego budynku szpitala oddziały chirurgiczny, ginekologiczny i położniczy. Tryskają natomiast gejzerem pomysłów, by zachęcić swoich pracowników – na razie z kierowniczego szczebla – do wstępowania w szeregi wronich zz. A zachęcani kierownicy? W większości biorą deklaracje i przyrzekają solennie, że się zastanowią! Panie doktorze, to jeszcze się Pan nie zastanowił? Wszak od 13 grudnia ’81 upłynęły już 3 lata, pełne tragicznych i wymownych wydarzeń. Eskulapi, bądźcie dzielni. Życzymy wytrwania oraz większej otwartości! Bądźcie zdrowi.
/Ryba/
W BIBLIOTECE
Po opuszczeniu dyrektorskiego stanowiska przez Barbarę Kuźmę, zagorzałą przeciwniczkę „S”, w bocheńskiej bibliotece zapanowało bezkrólewie. Bo choć w naszym mieście nie brak ludzi wykształconych, inteligentnych, pomysłowych, to nie o to przecież chodzi przy obsadzaniu dyrektorskich stołków. Należało znaleźć godną następczynię tak gorliwie wypełniającej polecenia lokalnej PZPR – Kuźmy. Poszukiwania trwały rok i wreszcie uwieńczone zostały pełnym sukcesem. Za kierowniczym biurkiem zasiadła pani L. Gut, której lojalność i bezprzykładne posłuszeństwo wobec aktualnych władz jest wręcz wzorowe. Nic w tym dziwnego, skoro weźmiemy pod uwagę, że jej duchowymi przywódcami są znane czytelnikom „K” osoby: politruk A. Honkowicz i wielbicielka politycznego talentu Stalina – M. Bielawska.
/Mysz/